Cześć, cześć :) Co u was słychać? U mnie jak na razie wszystko kolorowo! Aż sama się sobie dziwię, że tak się układa. Wszystko Wam dokładnie opowiem, a to za sprawą chęci podzielenia się wszystkim co się w okół mnie dzieje ostatnio, gdyż przez te 4 miesiące większość rzeczy skrywałam w sobie, co niestety wiązało się z powrotem do smutku, a tak dalej być nie może, no! Trzeba się cieszyć życiem, choć niekiedy jest baaardzo trudno, mówię to na swoim przykładzie.
Co ja wczoraj robiłam? Rano poszłam na scholę. M. nie było, więc musiałam za nią poprowadzić. Siedzę, siedzę i nic. Nikt nie przychodzi. Później dostałam sms'a od K., że nie przyjdą, bo odrabiają jakiś tam dzień w szkole. No spoczi, wszystko ładnie, fajnie, ale czemu nie dały znać? Nie będę wnikać, było, minęło. Posiedziałam tam, bo stwierdziłam, że nie chce mi się tak od razu wracać do domu. I tak nie miałam nic do roboty, więc wyciągnęłam gitarę i stary już śpiewnik, który kiedyś tam dostałam od D., gdzie znajdują się różne stare, ale z niesamowitym przekazem piosenki, i zaczęłam grać począwszy od Dżemu, kończąc na Perfect. Niesamowite uczucie- ciary na całym ciele, łzy w oczach, a z drugiej strony taka trudna do opisania radość panująca gdzieś w środku mnie. Po południu w zasadzie się nudziłam. Były niby zakupy z mamą i siostrą, ale nic takiego w sklepach nie ma. Co prawda przygarnęłabym do mojej małej domowej kolekcji jakąś nową płytę, ale jak na razie nie mam na tyle kasy żeby coś fajnego upolować. Nie pogardziłabym również książką o wokaliście Red Hot Chilli Peppers- Anthonym Kiedis. No, a wieczór zdecydowanie najlepszy! Na początku nie miałam dobrego humoru... Kłótnia z O. nie jest dobrą opcją. Na szczęście szybko stwierdziłyśmy, że było nam to strasznie potrzebne i już jest dobre. Przynajmniej tak mi się wydaje. Potem przemiła, nawet bardzo przemiła rozmowa z A. Jeju, pomyśleć, że tak krótko się znamy, mieliśmy tylko 1 spotkanie, na którym było prześwietnie pod każdym względem (śmieszne momenty z Twoją mamą bardzo dobre! ^^), a wydaje mi się, że się tak dobrze znamy. Cieszy mnie, że tak bez żadnych oporów mówisz mi o swoich problemach, odczuciach. No i fajnie jest wiedzieć, że mogę na Ciebie liczyć. W zasadzie to Ty pocieszałeś mnie, ja Ciebie. Tak się rozkleiłam coś, ale takie doświadczenie chyba pierwszy raz mi się przydarzyło w życiu! Nie ukrywam, że może fajnie by było gdyby coś z tego wyszło, ale nie będę się nakręcać. Pewnie to znowu tylko JA, pewnie znowu sobie coś ubzdurałam i pewnie znowu niepotrzebnie się nakręcam. Takim oto sposobem od wczoraj wieczór chodziłam jak najarana. :D
Dzisiaj ciąg dalszy nudzenia się... Generalnie to nie tknęłam żadnej pracy domowej, a pasowałoby. W końcu od jutra znowu szkoła. Miałam iść jeszcze w sobotę, gdyż nasze gimnazjum odrabia 4 maja, ale jadę do taty, więc ominie mnie ta męczarnia chociaż jeden raz! :D Muzyka towarzyszy mi dziś od samego rana, co towarzyszy równie dobremu humorowi, co wczoraj pod wieczór! A. wkręcił mi Slipknot i oczywiście Frontside. Co chwilę mam łzy w oczach, ciary i dreszcze na całym ciele i tą radość gdzieś w mojej duszy, której nie umiem opisać! A tak poza tym czuję, że wszystko się ułoży. U mnie i u Ciebie. Czuję również, że coś będzie, ale nie zapeszam. Nie w tym wypadku. Trzymajcie się ciepło, a ja tym czasem zmykam do zeszytów, gdyż pasowałoby się pouczyć na nadchodzący tydzień i zostawiam Was z tytułową piosenką, której słucham na okrągło i która nigdy, przenigdy mi się nie znudzi:
Co ja wczoraj robiłam? Rano poszłam na scholę. M. nie było, więc musiałam za nią poprowadzić. Siedzę, siedzę i nic. Nikt nie przychodzi. Później dostałam sms'a od K., że nie przyjdą, bo odrabiają jakiś tam dzień w szkole. No spoczi, wszystko ładnie, fajnie, ale czemu nie dały znać? Nie będę wnikać, było, minęło. Posiedziałam tam, bo stwierdziłam, że nie chce mi się tak od razu wracać do domu. I tak nie miałam nic do roboty, więc wyciągnęłam gitarę i stary już śpiewnik, który kiedyś tam dostałam od D., gdzie znajdują się różne stare, ale z niesamowitym przekazem piosenki, i zaczęłam grać począwszy od Dżemu, kończąc na Perfect. Niesamowite uczucie- ciary na całym ciele, łzy w oczach, a z drugiej strony taka trudna do opisania radość panująca gdzieś w środku mnie. Po południu w zasadzie się nudziłam. Były niby zakupy z mamą i siostrą, ale nic takiego w sklepach nie ma. Co prawda przygarnęłabym do mojej małej domowej kolekcji jakąś nową płytę, ale jak na razie nie mam na tyle kasy żeby coś fajnego upolować. Nie pogardziłabym również książką o wokaliście Red Hot Chilli Peppers- Anthonym Kiedis. No, a wieczór zdecydowanie najlepszy! Na początku nie miałam dobrego humoru... Kłótnia z O. nie jest dobrą opcją. Na szczęście szybko stwierdziłyśmy, że było nam to strasznie potrzebne i już jest dobre. Przynajmniej tak mi się wydaje. Potem przemiła, nawet bardzo przemiła rozmowa z A. Jeju, pomyśleć, że tak krótko się znamy, mieliśmy tylko 1 spotkanie, na którym było prześwietnie pod każdym względem (śmieszne momenty z Twoją mamą bardzo dobre! ^^), a wydaje mi się, że się tak dobrze znamy. Cieszy mnie, że tak bez żadnych oporów mówisz mi o swoich problemach, odczuciach. No i fajnie jest wiedzieć, że mogę na Ciebie liczyć. W zasadzie to Ty pocieszałeś mnie, ja Ciebie. Tak się rozkleiłam coś, ale takie doświadczenie chyba pierwszy raz mi się przydarzyło w życiu! Nie ukrywam, że może fajnie by było gdyby coś z tego wyszło, ale nie będę się nakręcać. Pewnie to znowu tylko JA, pewnie znowu sobie coś ubzdurałam i pewnie znowu niepotrzebnie się nakręcam. Takim oto sposobem od wczoraj wieczór chodziłam jak najarana. :D
Dzisiaj ciąg dalszy nudzenia się... Generalnie to nie tknęłam żadnej pracy domowej, a pasowałoby. W końcu od jutra znowu szkoła. Miałam iść jeszcze w sobotę, gdyż nasze gimnazjum odrabia 4 maja, ale jadę do taty, więc ominie mnie ta męczarnia chociaż jeden raz! :D Muzyka towarzyszy mi dziś od samego rana, co towarzyszy równie dobremu humorowi, co wczoraj pod wieczór! A. wkręcił mi Slipknot i oczywiście Frontside. Co chwilę mam łzy w oczach, ciary i dreszcze na całym ciele i tą radość gdzieś w mojej duszy, której nie umiem opisać! A tak poza tym czuję, że wszystko się ułoży. U mnie i u Ciebie. Czuję również, że coś będzie, ale nie zapeszam. Nie w tym wypadku. Trzymajcie się ciepło, a ja tym czasem zmykam do zeszytów, gdyż pasowałoby się pouczyć na nadchodzący tydzień i zostawiam Was z tytułową piosenką, której słucham na okrągło i która nigdy, przenigdy mi się nie znudzi:
haha , mam takie same krzesło.
OdpowiedzUsuńświetny strój.<3
Muzyka nadaje cudownego nastroju, mnie także. Wiem o tym doskonale więc : )
OdpowiedzUsuń` no odrabialiśmy za 27 kwietnia. w muzyce jest moc. ej, trzeba mieć tą nadzieje. może nje będzie to takie szybkie, aczkolwiek nje wolno zapeszać. a nóż widelec, coś z tego wyjdzie. <3
OdpowiedzUsuńJa mam tyle nauki, że wrr..
OdpowiedzUsuńO, uwielbiam Dżem! Ostatnio chciałam sobie jakąś płytę kupić, potem nie miałam kasy, a teraz mimo wszystko nie oszczędzam, bo muszę, po prostu MUSZĘ kupić płytę Tabasko:)
dokładnie , trzeba mieć nadzieję . ! :) mówię ci , coś z tego będzie .. :* hahaha , kup sobie Slipknota z teściami satanistycznymi . :D
OdpowiedzUsuńAmazing!!!i'm following you!!!if you like mine, do the same!!
OdpowiedzUsuńWWW.ZAGUFASHION.COM
ZAGU FACEBOOK PAGE
bloglovin follower
spoko nuta ^^
OdpowiedzUsuńee , finepix S1500 , taka pierdółka . (:
OdpowiedzUsuńAaaach. Dżem uwielbiam. Inne polskie, rockowe zespoły również. Angielskimi też nie gardzę :)
OdpowiedzUsuńGdzie wytrzasnęłaś tą bluzkę?!
www.turqusowa.blogspot.com
Zapraszam do obserwacji, jeżeli podoba Ci się mój blog. Ja zrobię to samo z Twoim :)!
' ja też mam wiele nauki ; )Chociaż jestem w podstawówce ale muszę spiąć dupkę i wziąć się za naukę bardzo , bardzo ,ponieważ chcę mieć pasek . !:D Także wiesz .; *
OdpowiedzUsuńMusimy się spotkać bo się już stęskniłam zdecydowanie .< 33
Podoba mi się twój blog bo jest taki zwyczajny bez przesadzenia i wgl. !: ) Śliczne zdjęcie . !:D
Iii masz meega poduszki .:D
Nadzieję trzeba mieć :)
OdpowiedzUsuń