sobota, 26 maja 2012
piątek, 25 maja 2012
Dopóki moje serce bije.
Dlatego tak ważne jest, aby pozwolić pewnym rzeczom odejść. Uwolnić się od nich. Zamknąć cykl. Nie z powodu dymu, słabości czy pychy, ale po prostu dlatego, ze na coś już nie ma miejsca w Twoim życiu. Zamknij drzwi, zmień płytę, posprzątaj dom, strzepnij kurz. Przestań byś tym, kim byłeś. Bądź tym, kim jesteś.
niedziela, 20 maja 2012
Armia Boga.
Generalnie to jest świetnie! Dzisiejszy dzień na wielki plus, dziękuje. :) Męczy mnie to, że Ty też się męczysz... Cholernie. Ale będzie lepiej, jestem tego pewna.
sobota, 19 maja 2012
Czarny chleb i czarna kawa.
Nie wiem od czego zacząć. Tak dużo się ostatnio wydarzyło... Wszystko na plus, tyle że przez pewną sprawę nie wiem co robić. Niesamowicie mnie to męczy. Pustka w głowie, a zarazem taka nie do opisania radość! Nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyłam. Czegoś tak niesamowitego. Niech to trwa jak najdłużej, no!
''Boisz się? To dobrze. Znaczy, że Ci zależy.''
niedziela, 13 maja 2012
Zniszczyć wszystko!
FRONTSIDE KURWA! Mam tak niesamowitą fazę na nich, że nie uwierzycie! Do tego nieustające myśli, które krążą wokół jednej osoby- nawet rodzice zauważyli. ZAWSZE SPOKO.
sobota, 12 maja 2012
Ain't it fun.
Jestem cała w skowronkach! Myślę całkiem pozytywnie, co wyszło mi wczoraj na dobre! Oby tak dalej, a będę najszczęśliwszą osobą na świecie!
środa, 9 maja 2012
Dream on.
Witaj Kraków w piątek! Nie mogę się doczekać, no! <3 I to jeszcze w jakim towarzystwie. Uśmiech sam ciśnie się na twarz.
COVER
wtorek, 8 maja 2012
Poison.
Zdjęcie w ogóle nieadekwatne do mojego tymczasowego humoru. Jest źle. Bardzo źle. Na koncercie pewnie nie zawitam, o pewnej sprawie to już w ogóle nie wspominam. Szkoda moich nerwów. Gdybym tylko mogła to zamknęłabym się w pokoju i płacząc, słuchała muzyki jak najgłośniej się da, ale trzeba normalnie funkcjonować. Niestety...
COVER
niedziela, 6 maja 2012
Hurricane.
Dziś komunia w przemiłym towarzystwie. Zdjęcia ze Skrzypkową zawsze spoko. A za 5 dni spełni się moje największe dotychczas marzenie.
sobota, 5 maja 2012
A beautiful lie.
PŁYTA MARSÓW ZAWSZE SPOKO. KONCERT FRONTSIDE ZAWSZE SPOKO. DOBRY HUMOR ZAWSZE SPOKO.
Idealnie.
ŁAPCIE MÓJ COVER, MISIACZKI: http://www.youtube.com/watch?v=_Q6u6O6Tbdw
piątek, 4 maja 2012
Capricorn.
JA CHCĘ NA KONCERT, KUŹWA MAĆ, NO! *modlisię*
Jak na razie nie narzekam. Dobrze jest. Pod kaaaaaażdym względem. I oby tak zostało.
środa, 2 maja 2012
piątek, 27 kwietnia 2012
This is war.
Co u mnie? W sumie nic nowego. Niby dobrze, niby źle. Ktoś mi kiedyś powiedział, by cieszyć się życiem. Zaczyna mi wychodzić. Nie jest łatwo, ale w końcu życie mamy tylko jedno. Warto chociaż próbować. Don't stop believing i byle do przodu, a wszystko powinno się ułożyć. Chciałabym. / Postanowiłam pisać takie krótsze, bardziej emocjonalne i duchowe notki. Nie jesteście źli? :)
niedziela, 15 kwietnia 2012
Wspomnienia jak relikwie.
Cześć, cześć :) Co u was słychać? U mnie jak na razie wszystko kolorowo! Aż sama się sobie dziwię, że tak się układa. Wszystko Wam dokładnie opowiem, a to za sprawą chęci podzielenia się wszystkim co się w okół mnie dzieje ostatnio, gdyż przez te 4 miesiące większość rzeczy skrywałam w sobie, co niestety wiązało się z powrotem do smutku, a tak dalej być nie może, no! Trzeba się cieszyć życiem, choć niekiedy jest baaardzo trudno, mówię to na swoim przykładzie.
Co ja wczoraj robiłam? Rano poszłam na scholę. M. nie było, więc musiałam za nią poprowadzić. Siedzę, siedzę i nic. Nikt nie przychodzi. Później dostałam sms'a od K., że nie przyjdą, bo odrabiają jakiś tam dzień w szkole. No spoczi, wszystko ładnie, fajnie, ale czemu nie dały znać? Nie będę wnikać, było, minęło. Posiedziałam tam, bo stwierdziłam, że nie chce mi się tak od razu wracać do domu. I tak nie miałam nic do roboty, więc wyciągnęłam gitarę i stary już śpiewnik, który kiedyś tam dostałam od D., gdzie znajdują się różne stare, ale z niesamowitym przekazem piosenki, i zaczęłam grać począwszy od Dżemu, kończąc na Perfect. Niesamowite uczucie- ciary na całym ciele, łzy w oczach, a z drugiej strony taka trudna do opisania radość panująca gdzieś w środku mnie. Po południu w zasadzie się nudziłam. Były niby zakupy z mamą i siostrą, ale nic takiego w sklepach nie ma. Co prawda przygarnęłabym do mojej małej domowej kolekcji jakąś nową płytę, ale jak na razie nie mam na tyle kasy żeby coś fajnego upolować. Nie pogardziłabym również książką o wokaliście Red Hot Chilli Peppers- Anthonym Kiedis. No, a wieczór zdecydowanie najlepszy! Na początku nie miałam dobrego humoru... Kłótnia z O. nie jest dobrą opcją. Na szczęście szybko stwierdziłyśmy, że było nam to strasznie potrzebne i już jest dobre. Przynajmniej tak mi się wydaje. Potem przemiła, nawet bardzo przemiła rozmowa z A. Jeju, pomyśleć, że tak krótko się znamy, mieliśmy tylko 1 spotkanie, na którym było prześwietnie pod każdym względem (śmieszne momenty z Twoją mamą bardzo dobre! ^^), a wydaje mi się, że się tak dobrze znamy. Cieszy mnie, że tak bez żadnych oporów mówisz mi o swoich problemach, odczuciach. No i fajnie jest wiedzieć, że mogę na Ciebie liczyć. W zasadzie to Ty pocieszałeś mnie, ja Ciebie. Tak się rozkleiłam coś, ale takie doświadczenie chyba pierwszy raz mi się przydarzyło w życiu! Nie ukrywam, że może fajnie by było gdyby coś z tego wyszło, ale nie będę się nakręcać. Pewnie to znowu tylko JA, pewnie znowu sobie coś ubzdurałam i pewnie znowu niepotrzebnie się nakręcam. Takim oto sposobem od wczoraj wieczór chodziłam jak najarana. :D
Dzisiaj ciąg dalszy nudzenia się... Generalnie to nie tknęłam żadnej pracy domowej, a pasowałoby. W końcu od jutra znowu szkoła. Miałam iść jeszcze w sobotę, gdyż nasze gimnazjum odrabia 4 maja, ale jadę do taty, więc ominie mnie ta męczarnia chociaż jeden raz! :D Muzyka towarzyszy mi dziś od samego rana, co towarzyszy równie dobremu humorowi, co wczoraj pod wieczór! A. wkręcił mi Slipknot i oczywiście Frontside. Co chwilę mam łzy w oczach, ciary i dreszcze na całym ciele i tą radość gdzieś w mojej duszy, której nie umiem opisać! A tak poza tym czuję, że wszystko się ułoży. U mnie i u Ciebie. Czuję również, że coś będzie, ale nie zapeszam. Nie w tym wypadku. Trzymajcie się ciepło, a ja tym czasem zmykam do zeszytów, gdyż pasowałoby się pouczyć na nadchodzący tydzień i zostawiam Was z tytułową piosenką, której słucham na okrągło i która nigdy, przenigdy mi się nie znudzi:
Co ja wczoraj robiłam? Rano poszłam na scholę. M. nie było, więc musiałam za nią poprowadzić. Siedzę, siedzę i nic. Nikt nie przychodzi. Później dostałam sms'a od K., że nie przyjdą, bo odrabiają jakiś tam dzień w szkole. No spoczi, wszystko ładnie, fajnie, ale czemu nie dały znać? Nie będę wnikać, było, minęło. Posiedziałam tam, bo stwierdziłam, że nie chce mi się tak od razu wracać do domu. I tak nie miałam nic do roboty, więc wyciągnęłam gitarę i stary już śpiewnik, który kiedyś tam dostałam od D., gdzie znajdują się różne stare, ale z niesamowitym przekazem piosenki, i zaczęłam grać począwszy od Dżemu, kończąc na Perfect. Niesamowite uczucie- ciary na całym ciele, łzy w oczach, a z drugiej strony taka trudna do opisania radość panująca gdzieś w środku mnie. Po południu w zasadzie się nudziłam. Były niby zakupy z mamą i siostrą, ale nic takiego w sklepach nie ma. Co prawda przygarnęłabym do mojej małej domowej kolekcji jakąś nową płytę, ale jak na razie nie mam na tyle kasy żeby coś fajnego upolować. Nie pogardziłabym również książką o wokaliście Red Hot Chilli Peppers- Anthonym Kiedis. No, a wieczór zdecydowanie najlepszy! Na początku nie miałam dobrego humoru... Kłótnia z O. nie jest dobrą opcją. Na szczęście szybko stwierdziłyśmy, że było nam to strasznie potrzebne i już jest dobre. Przynajmniej tak mi się wydaje. Potem przemiła, nawet bardzo przemiła rozmowa z A. Jeju, pomyśleć, że tak krótko się znamy, mieliśmy tylko 1 spotkanie, na którym było prześwietnie pod każdym względem (śmieszne momenty z Twoją mamą bardzo dobre! ^^), a wydaje mi się, że się tak dobrze znamy. Cieszy mnie, że tak bez żadnych oporów mówisz mi o swoich problemach, odczuciach. No i fajnie jest wiedzieć, że mogę na Ciebie liczyć. W zasadzie to Ty pocieszałeś mnie, ja Ciebie. Tak się rozkleiłam coś, ale takie doświadczenie chyba pierwszy raz mi się przydarzyło w życiu! Nie ukrywam, że może fajnie by było gdyby coś z tego wyszło, ale nie będę się nakręcać. Pewnie to znowu tylko JA, pewnie znowu sobie coś ubzdurałam i pewnie znowu niepotrzebnie się nakręcam. Takim oto sposobem od wczoraj wieczór chodziłam jak najarana. :D
Dzisiaj ciąg dalszy nudzenia się... Generalnie to nie tknęłam żadnej pracy domowej, a pasowałoby. W końcu od jutra znowu szkoła. Miałam iść jeszcze w sobotę, gdyż nasze gimnazjum odrabia 4 maja, ale jadę do taty, więc ominie mnie ta męczarnia chociaż jeden raz! :D Muzyka towarzyszy mi dziś od samego rana, co towarzyszy równie dobremu humorowi, co wczoraj pod wieczór! A. wkręcił mi Slipknot i oczywiście Frontside. Co chwilę mam łzy w oczach, ciary i dreszcze na całym ciele i tą radość gdzieś w mojej duszy, której nie umiem opisać! A tak poza tym czuję, że wszystko się ułoży. U mnie i u Ciebie. Czuję również, że coś będzie, ale nie zapeszam. Nie w tym wypadku. Trzymajcie się ciepło, a ja tym czasem zmykam do zeszytów, gdyż pasowałoby się pouczyć na nadchodzący tydzień i zostawiam Was z tytułową piosenką, której słucham na okrągło i która nigdy, przenigdy mi się nie znudzi:
sobota, 14 kwietnia 2012
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Szczerze? Nie wiem od czego zacząć. Zdecydowanie długo mnie tu nie było. Strasznie nad tym ubolewam, bo z reguły zawsze dotrzymuję danego słowa, a że obiecałam sobie i paru osobom regularnie tu pisać, a teraz nagle przestałam, czuję się oszukana przez samą siebie. Ale nie zamierzam teraz tego roztrząsać- było, minęło. Trzeba żyć teraźniejszością, to ona się liczy.
Generalnie to dosyć dużo się zmieniło. Moje życie, styl, muzyka, której słucham, sama ja. W ciągu ostatnich czterech miesięcy były wzloty i upadki. Dały mi one dużo do myślenia. Zbyt dużo. Przez to nieustannie mam dziwne, ważne, śmieszne, smutne i wszystkie, które wydarzyły się w moim życiu chwile przed oczami. Niektórych wolałabym uniknąć, gdyż strasznie bolą. Niektóre natomiast zatrzymałabym w pamięci jak najdłużej. Niestety nie ode mnie to zależy.
Jeżeli chodzi o nowości:
- zmieniło się moje życie. Miałam taki okres, że kompletnie oddaliłam się od Boga. Zaczęłam się go wstydzić i wyrzekać, no bo ''co powiedzą kumple''. Nie rozumiem jak mogłam popełnić taki błąd... Najgorszy w moim życiu. Odwrócenie się od Tego, który dał mi życie. Nie wiem, może niektórzy z Was pomyślą sobie, że jestem jakąś psychopatką, która po 4 miesiącach uciekła ze szpitala psychiatrycznego i znowuż zamęcza Was problemami i twierdzeniami jaka to ona nie jest grzeczniutka. Musiałam się wyżalić, wybaczcie. Ostrzegam jednak, że to na Wasze nieszczęście nie jest koniec. Wracając do tematu: w końcu dostrzegłam, co jest w moim życiu DLA MNIE ważne. Przemyślałam wszystko od samego początku do końca i stwierdziłam, że bez Niego nie dam sobie dalej rady. Rezultaty były zauważalne już od razu, jednak nie będę tu o nich wspominać. Nie dzisiaj.
- zmienił się mój styl. Polubiłam czerwone rzeczy. Niedawno kupiłam sobie czerwone rurki oraz Vansy, choć nie markowe. Polubiłam również wszelakie ciuchy z motywem flagi. Dowodem na to są shorty oraz kremowa bluzka. Bluzka jest typu luźnego, co również mnie urzekło. Będziecie mogli prawdopodobnie na dniach te rzeczy zobaczyć. Postaram się i specjalnie zrobię zdjęcia moich ciekawych ciuszków.
- zmieniła się muzyka, której słucham. Otóż zaczęłam słuchać metalu i rocka. Jestem w tej muzyce niesamowicie zakochana, a samo słuchanie jej, nieważne gdzie (w drodze do szkoły jak i powrotnej, na noc, w czasie ćwiczeń), przyprawia mnie o niesamowite dreszcze na całym ciele. Uwielbiam taki stan. Oczywiście nie obyło się bez hatersów, którzy od początku próbują mi wmówić jaka to ta muzyka jest zła. Śmieszy mnie takie coś. Generalnie staram się unikać metalu satanistycznego, więc nie wiem co jest w tym złego? Nie, nie sądzę, abym się strasznie zmieniła przez tę muzykę. Poza tym muzyka wcale nie musi odzwierciedlać mojej wiary. Dziękuje, tyle na temat.
- i zmieniłam się cała ja. Nie potrafię tego opisać. Nie wiem, tak duchowo? Zaczynam więcej wierzyć w siebie, w swoje marzenia. Zaczynam coraz bardziej rozmyślać o moim życiu towarzyskim, które ma się nijak. Chyba jeszcze nie ten wiek. Aczkolwiek kilku fajnych wokół mnie jest, nie powiem, że nie. Zaczynam doceniać przyjaciół, rodzinę, mój ''talent'', jak to niektórzy nazywają. Zaczynam doceniać życie.
Postaram się wpadać częściej, a na chwilę obecną zostawiam Was z moimi przemyśleniami, które, wydaje mi się, będą coraz częściej.
niedziela, 1 stycznia 2012
Jak minęła całonocna zabawa? Myślę, że równie dobrze, co u mnie! Impreza (o ile można to tak nazwać, bo byłyśmy tylko w 4) była całkowicie udana i mogę powiedzieć, że był to jeden z najlepszych Sylwestrów jakie spędziłam!
Zabawa zaczęła się o 20, kiedy to rodzice O. wyszli do znajomych. Naszykowali tyle jedzenia, że to się w głowie nie mieści, a i tak zjadłyśmy może połowę z tego. Wzięłam gitarę i mimo faktu, iż jest strasznie ciężka, nie żałuję. Przynajmniej było się z czego śmiać, jak O. próbowała grać. Oglądanie ,,Kac Vegas w Bangkoku''- wybornie. To nic, że były tam sceny zakazane dla naszych o 3 lata młodszych sióstr.
Nie obyło się bez tańców oczywiście! Po kolei sprawdzałyśmy wszystkie kanały i tańczyły do każdej piosenki, która leciała. Zdarzyła się nawet jakaś opera, czy co to tam było. Miałyśmy robić jeszcze babeczki, ale zabrakło czasu. Zdjęcia są, aczkolwiek nie wiem kiedy będę je miała w moich rękach:) Oczywiście musiałam zapomnieć babeczek oraz aparatu, którego i tak nie używałam, bo bateria dawała się we znaki. W sumie to babeczki nie są mi potrzebne, gdyż swe postanowienia wprowadziłam już od dziś, także O. może je sobie zatrzymać.
Odchodząc od tematu zapytam, jakie ćwiczenia poleciłybyście na płaski brzuch? :) Liczę na jakąś pomoc, gdyż mam wiele opcji, aczkolwiek nie wiem, która z nich byłaby najskuteczniejsza. Zamierzam jakoś wyglądać na wakacje, które prawdopodobnie zapoczątkuje wylot na Kretę pod koniec maja lub z początkiem czerwca. Niesamowicie się cieszę i na myśl o tym porzucam wszystkie smutki i zaczynam się uśmiechać sama do siebie. Z drugiej znowuż strony jestem przerażona materiałem, który będę potem musiała nadrabiać, choć to końcówka roku, to może nie będzie tak tragicznie.
Jeśli już jesteśmy przy szkole, to nie wyobrażam sobie, jak jutro wstanę o 6:30 bądź wcześniej. Trudno będzie dlatego zostawiam Was. Napiszę za tydzień, bądź jeśli mi się uda, nieco wcześniej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)